Po zakończeniu cyklu tekstów o czytaniu Biblii myślałem jeszcze o tym, żeby napisać parę słów o czytaniu w ogóle. Po pierwsze dlatego, że każde spotkanie ze słowem pisanym jest jakimś, mniej lub bardziej rozmytym, odbiciem spotkania ze Słowem skierowanym do nas przez Boga. Po drugie, po prostu bardzie lubię czytać i uważam, że jest to zajęcie nie tylko bardzo przyjemne (po pokonaniu pierwszych oporów), ale też i jedno z bardziej pożytecznych i „rozwijających”.
Ostatecznie do rozpoczęcia tej swoistej kontynuacji cyklu biblijnego przekonał mnie papież. Konkretnie mam na myśli słowa, które Benedykt XVI wypowiedział w Paryżu we wrześniu 2008 roku, podczas przemówienia do ludzi świata kultury zgromadzonych w Kolegium Bernardynów: „Wewnętrznym wymogiem poszukiwania Boga jest więc kultura słowa. (…) W pragnieniu Boga zawiera się miłość kultury literackiej, umiłowanie słowa, jego zgłębianie w każdym wymiarze.”
(pełny tekst tego bardzo ciekawego i niezbyt długiego przemówienia można znaleźć na:
Benedykt XVI pisze o „miłości kultury literackiej” i „umiłowaniu słowa”, co w przypadku ogromnej większości z nas przejawia się po prostu w czytaniu. Używając akurat takiego sformułowania, papież nie ma chyba jednak na myśli jakiegokolwiek czytania (np. gazet, instrukcji obsługi pralki czy podręcznika do planimetrii), ani też nie mówi o czytaniu duchowym w wąskim znaczeniu tego słowa (poradniki duchowe, życiorysy świętych, przemówienia papieskie…). Wydaje mi się, że chodzi mu o taki rodzaj czytania, który w jakimś sensie jest celem samym w sobie. Papież zdaje się mówić, że to zajęcie – zupełnie niepraktyczne z praktycznego punktu widzenia i za mało duchowe z punktu widzenia tych, których interesują wyłącznie sprawy ducha – pełniło i w dalszym ciągu pełni ważną rolę w życiu ludzi, którzy poszukują Boga.
A skoro jest to temat na tyle ważny, że zajął się nim sam papież, to i ja chciałem podzielić się tutaj kilkoma uwagami odnośnie czytania.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz