poniedziałek, 17 października 2011

Kilka uwag o czytaniu Biblii cz.5



5. Na koniec się pomódl.

Każde czytanie Pisma Świętego należy zakończyć modlitwą. I to zarówno wtedy, kiedy, po odłożeniu Biblii, w naszych rękach zostają słowa cenne, ciepłe, żywe, o które drżymy, żeby przypadkiem nie upuścić ich na ziemię (1 Sm 3,19), w którą by wsiąkły nie pozostawiając po sobie śladu (jak wiele innych, ważnych słów, które na co dzień słyszymy) - jak i wtedy, kiedy nasze ręce są puste, a w głowie zostaje splot naszych własnych, nieuporządkowanych myśli, na czele z jedną: że skoro dzisiaj Bóg nie miał mi nic do powiedzenia, to może nie odezwie się już nigdy...

Normalne jest to, że tak w chwili zwycięstwa, jak i porażki, marzymy o kimś bliskim, z kim moglibyśmy się podzielić swoimi przeżyciami. Kimś takim jest Bóg. Jest nie tylko Tym, który mówi (albo milczy), ale też Tym, który chce nas wysłuchać. Modlitwa po lekturze Biblii to właśnie próba opowiedzenia Mu o tym, co przeżyliśmy. To wzbudzenie w sobie prostego aktu wiary w to, że On mnie słyszy. To powiedzenie Mu: Panie, ja zrobiłem swoje, starałem się usłyszeć, co masz mi do powiedzenia. Teraz wszystko składam w Twoje ręce. Takie ufne powierzenie się Jemu, zostawienie w Jego ręku owoców naszego wysiłku, jest o wiele ważniejsze niż to, czy po wszystkim koło serca czujemy miłe ciepełko, a głowę mamy pełną mocnych postanowień.

W czasie pierwszych rekolekcji, jakie przeżywałem w seminarium, ksiądz który do nas mówił, powiedział bardzo ważne dla mnie zdanie: “Wiedza dopiero włączona w modlitwę staję się mądrością”. Więc jeśli owocem czytania Biblii jest jakaś wiedza, nowe spojrzenie na nasze życie i na tajemnicę życia w ogóle, jeśli Bóg dał nam jakąś wiedzę o sobie samym, to dopiero włączenie jej w modlitwę uczyni z niej coś trwałego.
CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz