XXX niedziela zwykła: Jr 31,7-9; Ps 126, 1-6; Hbr 5,1-6; 2 Tm 1,10b; Mk 10,46-52
Ewangelia: niewidomy żebrak zostawia swój płaszcz,
najdroższą rzecz którą miał na tym świecie, zostawia miejsce przy drodze na
którym od lat siedział i żebrał, staje na równe nogi i podchodzi do Jezusa.
Niektóre tłumaczenia mówią nawet że skacze w Jego stronę – skok ślepca w nieznaną
przestrzeń która jest przed nim to sugestywny obraz tego, czym była Jego wiara,
ta wiara która stała się przyczyną uzdrowienia.
Pierwsze czytanie: Reszta Izraela wraca z wygnania. Wśród
nich niewidomi i dotknięci kalectwem. Wracają do ojczyzny, do domu. Po latach
wygnania nareszcie będą u siebie.
Ślepy Bartymeusz jest jak Abraham, zostawiający wszystko co
znajome i ruszający w nieznane na wezwanie Boga. Ślepcy o których pisze
Jeremiasz – przeciwnie: zostawiają ziemię wygnania i niewoli, ziemię obcą, po
to by wrócić do tej swojej, dobrze znanej.
Chrześcijanin wędrując przez świat do domu Ojca, wraca do
tego co jest jego ziemią, choć nie jest ziemią znajomą. Ten powrót jest zarazem
wyjściem. Powracający jest jednocześnie Abrahamem wychodzącym w nieznane. Bartymeuszem
skaczącym w ciemność. To dlatego nasz powrót (czyli nasze nawrócenie) boli. Wymaga
tego, by zostawić wiele z rzeczy znajomych. By wyrwać się z niewoli wielu złych
przyzwyczajeń, które stoją nam na drodze, a czasami poświęcić i te dobre. Każe
cieszyć się trudami drogi, która jest przed nami, a nie oczekiwać że już za
rogiem czeka na nas dom, fotel i kubek ciepłej herbaty.
Według Biblii Jerozolimskiej fragment z Księgi Jeremiasza,
który mówi o powrocie z wygnania („Oto
wyszli z płaczem, lecz wśród pociech ich przyprowadzę” – Jer 31,9), można
też przetłumaczyć w inny sposób: trudniejszy, ale ponoć bardziej prawdopodobny:
„We łzach powracają, pośród błagań
prowadzę ich z powrotem”. Droga jest drogą we łzach i pośród błagań, ale
dalej Bóg mówi: „Przywiodę ich do
strumienia wody równą drogą – nie potkną się na niej. Jestem bowiem ojcem dla
Izraela.”(Jer 31,9).