niedziela, 13 listopada 2011

XXXIII Niedziela Zwykła Prz 31,10-13.19-20.30-31; Ps 128,1-5; 1 Tes 5,1-6; J 15,4.5b; Mt 25,14-30


"Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana."

1. Dlaczego trzeci sługa tak marnie skończył? Po pierwsze, najprawdopodobniej nie mógł oprzeć się palącemu uczuciu zazdrości (ten ma pięć, ten ma dwa, a ja tylko jeden – eee, to już nawet nie warto czegokolwiek zaczynać, lepiej się gdzieś schowam). Po drugie, kierował nim lęk („Bojąc się więc…”). Po trzecie, czas nieobecności pana chciał przeżyć wygodnie, z wykluczeniem wszelkiego ryzyka i wysiłku, być może maskując to skromnością i niewielkimi wymaganiami co do życia (pan dobrze wiedział co się za tym kryje, stąd słowa, które dla nas brzmią może nawet za ostro: „Sługo zły i gnuśny!”).

2. Zazdrość, lęk, wygodnictwo. Trzy rzeczywistości, które bardzo utrudniają lub wręcz uniemożliwiają twórcze i piękne życie. Zarazem rzeczywistości wyjątkowo poplątane, co do  których nie sposób nieraz rozróżnić, ile jest w nich grzechu, a ile bólu i bezsilności, której człowiek sam w sobie nie jest winien. Ile świadomego odrzucenia pracy nad sobą i nad swoim życiem, a ile bezwładu naszej upadłej i poranionej natury. Wszystkie trzy są jak węzły, które sam Bóg może w nas rozplątać (a na rozplątywanie węzłów, w przeciwieństwie do ich rozcinania, potrzeba czasu). 
Pamiętając o tym, warto jednak mieć też w pamięci to, że w Ewangelii wszystko co wielkie i piękne, zaczyna się od rzeczy małych. Dlatego zwyczajne dostrzeżenie tych rzeczywistości w naszym życiu, pokorna modlitwa o uwolnienie z nich i każdy, najmniejszy nawet krok w stronę wolności mogą być ewangelicznym ziarnkiem gorczycy, z którego Bóg wyprowadzi nieskończenie więcej dobra niż się spodziewamy.

3. I na koniec cytat, trochę a propos zakopywania talentów.
„Kochać – to znaczy być narażonym na cierpienie. Pokochaj cokolwiek, a niewątpliwie coś schwyci twoje serce w kleszcze; może ono nawet pęknąć. Jeśli chcesz być pewien, że pozostanie nietknięte, nie powinieneś go nikomu oddawać, nawet zwierzęciu. Opakuj serce starannie w ulubione nawyki i drobne przyzwyczajenia, unikaj wszelkich komplikacji, zamknij je bezpiecznie w szkatułę czy trumnę swego egoizmu. Ale w tej szkatule, bezpiecznej, ciemnej, nieruchomej i dusznej serce się zmieni. Nie pęknie, ale stanie się nietłukące, niedostępne, nieprzejednane. Alternatywą tragedii lub co najmniej ryzyka tragedii jest potępienie. Piekło to jedyne miejsce poza niebem, gdzie jest się całkowicie zabezpieczonym przed całym ryzykiem i wszystkimi perturbacjami miłości.”  (C.S.Lewis)

1 komentarz:

  1. Ja, medytując tej niedzieli, myslałem o strachu i zaniechaniu działań godnych człowieka, ba! a fortiori, chrześcijanina, ze względu na strach, ryzyko porażki...Faktycznie można to przystroić skromnością, a wewnątrz płonąć najszczerszą zazdrością, że innym się udaje, podczas gdy ja nie wystawiiłem nosa ni uszu z mojego pilnie strzeżonego poczucia bezpieczeństwa - jak daleko stąd do wolności i przygody Ducha, który wieje skąd i dokąd chce...a życia jakie szare...w porównaniu do wpadnięcia w Ręce Boga Żywego, który jest Ogniem pożerającym - takie życie - to dopiero Życie...pełne kolorów...z dominantą purpury...czego? Miejsce na odpowiedź dla każdego...

    OdpowiedzUsuń