niedziela, 25 września 2011

XXVI Niedziela Zwykła, Ez 18,25-28; Ps 25,4-9; Flp 2,1-11; J 10,27; Mt 21,28-32

"Zwrócił się do pierwszego i rzekł: Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy! Ten odpowiedział: Idę, panie!, lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: Nie chcę. Później jednak opamiętał się i poszedł." (Mt 21,28 - 29)

Pierwszy z synów marzył przede wszystkim o tym, żeby mieć święty spokój, więc rzucił dwa słowa "na odczep się" i dalej robił swoje. Drugi - też pewnie by wolał, żeby Ojciec nie zawracał mu głowy, ale różnił się od brata tym, że nie umiał (czy nie chciał...) zagłuszyć w sobie głosu sumienia. Opamiętał się i poszedł do winnicy.

Od Pana Boga najczęściej odchodzą nie ci, którzy mają jakieś trudności w wierze, pytania, którzy się z Nim kłócą, ale ci, którym, jak pierwszemu z bohaterów dzisiejszej przypowieści, jest tak naprawdę wszystko jedno, którzy są w stanie poświęcić wszystko, byle tylko dobrze się czuć z samym sobą, żyć wygodnie, nie dokładając do codziennych, życiowych spraw jeszcze wewnętrznych rozterek.

Św. Paweł tak pisał: I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym (Rz 8, 35–39). Więc bądź pewna/pewien, że ani Twój grzech, ani pytania, które stawiasz Panu Bogu (nie otrzymując na razie odpowiedzi), ani skomplikowana sytuacja życiowa (nie musisz być od razu nierządnicą ani celnikiem, ale...), ani smutek, ani poczucie że nie bardzo pasujesz do tego całego pobożnego towarzystwa, ani [dodaj tu to wszystko, co uważasz za największą przeszkodę w tym, żeby uwierzyć] nie zdoła Cię odłączyć od miłości Boga.

Pod warunkiem, że dasz Mu czasami zburzyć swój wewnętrzny spokój i dobre samopoczucie. Że będziesz otwarty na słowa, które będą Cię uwierać. I że znaków zapytania, które w sobie nosisz, nie będziesz próbował na siłę zastąpić wykrzyknikami ("Idę, Panie!"), ale poczekasz, aż On sam krok po kroku zaprowadzi pokój w Twoim sercu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz