niedziela, 18 września 2011

XXV Niedziela Zwykła, Iz 55,6-9; Ps 145,2-3.8-9.17-18; Flp 1,20c-24.27a; Dz 16,14b; Mt 20,1-16a

Kilka luźnych uwag odnośnie dzisiejszej Ewangelii:


1. "Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami (...)?"

Kontekst dzisiejszej przypowieści jest taki, że Żydzi, od wieków służący Panu w Jego winnicy, nie byli sobie w stanie wyobrazić, że traktuje On nawróconych pogan - "robotników ostatniej godziny" - na tych samych zasadach, co ich. Patrzyli na nich z góry i uważali się za lepszych obywateli Królestwa.

 Mam czasem wrażenie, że dzisiaj, szczególnie w niektórych środowiskach, mamy do czynienia z czymś dokładnie przeciwnym. W dobrym tonie jest być "późno nawróconym", człowiekiem, którego wiara nie narodziła się w zaciszu domowym, ale w wyniku osobistych zmagań; kimś, kto w dzieciństwie uciekał z lekcji religii, podśmiewał się z kolegów służących do Mszy, a dzisiaj śmieje się z "babć klepiących bezmyślnie Różaniec". Taki człowiek patrzy nieraz z góry na tych, którzy od dziecka wychowywali się blisko Kościoła i nigdy nie przeżywali większych zachwiań w wierze, podejrzewając ich o brak krytycznego myślenia i wiarę dziecinną, naiwną, która nigdy nie miała szansy zmierzyć się z "prawdziwym światem".

Tymczasem Bóg z jednakową miłością patrzy na tych, którzy, jak św. Augustyn, znajdują Go późno i po długich zmaganiach, jak i na tych, którzy są przy Nim niemal od zawsze (jak św.Jan Chrzciciel, który pierwsze wyznanie wiary złożył już w brzuchu swojej mamy).

2. "Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?"

Jedenasta godzina, czyli nasza piąta po południu. Wszędzie dokoła robotnicy już kończą pracę - brudni, zmęczeni, spaleni słońcem, ale jednocześnie dumni i cieszący się nadzieją rychłej zapłaty. Na placu zostało tylko kilku ludzi, którzy ze smutkiem patrzą jak czas przepływa im przez palce. Być może przygnieceni ciężarem kolejnego zmarnowanego dnia, na nic już nie czekali. Tymczasem przyszedł gospodarz - nie, nie po to, żeby powiedzieć im, jacy są beznadziejni i leniwi (i wskazać im świetlany przykład tych, którzy od rana harowali w jego winnicy) - ale żeby im powiedzieć, że wcale nie jest za późno. Że jeśli chcą, chętnie ich przyjmie choćby na ostatnie kilka minut...

Pewnie wiesz, jakim ciężarem może być poczucie zmarnowanego czasu, kiedy np. przesiedziałeś dzień przy komputerze, po 100 razy sprawdzając pocztę czy FB albo oglądając zdjęcia (a miałeś się przecież uczyć angielskiego). Albo spędziłeś rok studiów myśląc tylko o tym żeby zdać i się zbytnio nie namęczyć. Albo, jak mój dobry kolega z podstawówki, tak się zakręciłeś, że dzisiaj, kiedy wszyscy znajomi już się jako tako ustatkowali, ty stawiasz na nowo pierwsze kroki w życiu jako dwudziestoparoletni trzeźwiejący alkoholik.

Jeśli kiedykolwiek, podsumowując miniony czas, poczujesz się jak bezużyteczny robotnik, który cały dzień spędził bezczynnie na placu, przypomnij sobie też gospodarza z dzisiejszej Ewangelii. I to, że kiedy spotkał takich jak Ty, nie zaczął od ochrzaniania ich i porównywania z tymi, którzy lepiej wykorzystali dany im czas, ale zaproponował im pracę, od zaraz, choćby przez chwile, a potem im zapłacił, nie według tego, co osiągnęli, ale według ich gotowości do tego, żeby przestać patrzeć wstecz i odpowiedzieć na Jego wezwanie. "Zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę, w Chrystusie Jezusie" (Flp 3, 13-14).

3. "A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: Zwołaj robotników i wypłać im należność."

"Kiedy się ściemniło i działania ludzi przestały być widoczne, zaczęło świecić inne światło, światło Bożej miłości" (rozważanie na dziś z Magnificat, 09/2011, s.273). Dopiero po zmroku, w porze dawania zapłaty, ujawniła się Boża logika miłości (inna od naszej logiki sukcesu i wyliczania zasług). Wydaje mi się, że taki jest między innymi sens codziennej wieczornej modlitwy - dla ludzi, którzy na co dzień żyją zanurzeni w sprawach i logice tego świata, być może jest to jedyna okazja, żeby spojrzeć raz jeszcze na przeżyty dzień, już w innym świetle...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz