VIII Niedziela Zwykła, Iz 49,14-15; Ps 62,2-3.6-9; 1 Kor 4,1-5; Mt 6,33; Mt 6,24-3.
"Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani
o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej
niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie?"
Nie da się właściwie zrozumieć słów Jezusa, jeśli nie ma się
przed oczyma Jego samego.
Ten, który mówi „Ciało więcej znaczy niż odzienie” i który
zachęca żebyśmy nie troszczyli się o to „co będziemy jeść i co będziemy pić”,
jest tym samym, który na krzyżu, odarty z szat, woła „Pragnę”, nim odda ducha w
ręce Ojca. Ten, który zachęca uczniów by „nie troszczyli się zbytnio o jutro”,
w przededniu swojej śmierci, zamiast pozwolić by strach zmiażdżył Jego serce, „umiłowawszy
swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13,1).
Święta Faustyna w „Dzienniczku” pisze że Bóg Ojciec, kiedy patrzy
na świat, patrzy poprzez rany swojego Syna. Analogicznie my, żeby zrozumieć
dzisiejszą Ewangelię i nie uznać jej za słowa nijak nie przystające do naszej
rzeczywistości (z całą jej koniecznością troski o to co konieczne do przeżycia
i z wszystkimi tymi momentami kiedy wydaje się, że Ojciec nie wie „czego nam
potrzeba”, a jeśli wie, to celowo nam tego odmawia), musimy patrzeć poprzez
rany Chrystusa. Rany śmiertelne i chwalebne.
Przy takim spojrzeniu staje się oczywiste, że nie ma w tych
słowach nic z przekonania, obecnego jeszcze w Starym Testamencie, że Bóg tych,
którzy się troszczą o Jego sprawy, będzie zawsze wynagradzał szczęściem,
zdrowiem i ogólnym dobrobytem.
Jezus wzywa nas w dzisiejszej Ewangelii do tego, byśmy
przezwyciężyli lęk o jutro: lęk, który jest w stanie zabić w człowieku to, co w
nim najpiękniejsze; zniszczyć relacje
rodzinne, wypłukać z ludzkiego serca wszystkie wartości i ideały w które
wierzył; sprowadzić ludzkie życie do troski o przeżycie.
Naprzeciw lęku stoi nadzieja. Nadzieja, którą mogą wspomagać
różne nasze małe ludzkie nadzieje (to dobro, którego możemy się spodziewać
zgodnie z naszymi ludzkimi kalkulacjami), ale która swoje ostateczne źródło ma
w wierze w to, że Ten, który na krzyżu wołał „Boże, mój Boże, czemuś mnie
opuścił”, jest Tym który w wielkanocny poranek wyszedł z grobu. I że odtąd „jest
z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20).
"Mówił Syjon: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Czyż może niewiasta
zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet,
gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie." (Iz 49,14-15)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz