niedziela, 4 grudnia 2011

Początek Ewangelii






„Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego...”

Jak się zaczynają Ewangelie? Każda inaczej. W różny sposób Ewangeliści wprowadzają nas w Dobrą Nowinę o Jezusie. Pokazują różne ścieżki, którymi do Niego dochodzimy. Żadnej z nich nie możemy pominąć, ale być może na różnych etapach życia któraś z nich jest tą najbliższą…

1.Ewangelie Łukasza i Mateusza zaczynają się opowiadaniem o wydarzeniach związanych z Narodzeniem i dzieciństwem Jezusa. W taki sposób zaczynała się Ewangelia naszego dzieciństwa; opowiedziano nam historię, której sens uczyliśmy się potem co roku odczytywać coraz głębiej, przeżywając Boże Narodzenie. W pięknych zwyczajach świątecznych widzieliśmy blask, którego źródło znajdowało się głębiej niż w samej radości płynącej ze śpiewania kolęd czy dzielenia się opłatkiem…

Opowieść o Bożym Narodzeniu została w nas głęboko jako jedna z najpiękniejszych, usłyszanych kiedykolwiek. Pełna ciepła, czysta i prosta - jak czysty i prosty jest świat dziecka. Czy potrafimy jeszcze w jej świetle zobaczyć siebie? Czy może została wśród innych pięknych, nieraz baśniowych opowieści, które miło sobie czasem przypomnieć, ale które wśród splątanych i nieoczywistych ścieżek dorosłego życia stają się właśnie już tylko wspomnieniem świata bezpowrotnie utraconego?

2.Dziś słyszeliśmy zupełnie inny początek Ewangelii. Św.Marek dał nam usłyszeć głos Jana Chrzciciela, który wzywał do nawrócenia i mówił o bliskości Tego, który ma przyjść. I właśnie od tego wezwania zaczynała się Ewangelia dla tych wszystkich, którzy przyjmowali wiarę w Jezusa już jako dorośli.

Mówiąc innymi słowami – pierwsze słowa Ewangelii Marka to wezwanie do odwrócenia się od grzechu, zmiany tego wszystkiego, co w naszym życiu jest bylejakie lub po prostu złe. Wyprostowania ścieżek, odrzucenia tego wszystkiego, co ma choćby pozór zła: kłamstwa, egoizmu, zazdrości, obojętności na tych, którzy żyją obok nas, nieumiejętności słuchania, szukania we wszystkim przyjemności i zysku… Można by było długo wymieniać. Nieraz trudno jest przyjąć, że to my właśnie potrzebujemy nawrócenia z tego wszystkiego. Ale jeszcze większą trudnością może być to, że nawet widząc w swoim życiu grzech, nie mamy nadziei na to, że coś się jeszcze uda zmienić. To dlatego trzeba pamiętać, że dzisiejsze słowa Jana Chrzciciela to nie tylko wezwanie do zmiany życia, ale też Dobra Nowina o bliskości Jezusa, który naprawdę może w nas tego dokonać. Który może „obniżyć w nas wszystkie pagórki” i „podnieść wszystkie doliny” (każdy, kto kiedykolwiek widział początek prac inżynieryjnych tego typu, np. przy budowie autostrady, wie, że nieraz sporo czasu musi upłynąć, zanim porozkopywane pola i świeżo wykarczowane kawałki lasu zmienią się w piękną autostradę – a jednak wcale nie są głupi czy naiwni ci, którzy się za to biorą).

3.I wreszcie czwarta Ewangelia. Jan na początku umieszcza tekst bardzo odległy od tych, które na co dzień czytamy: spokojną medytację o Słowie, które było na początku u Boga, a potem stało się Ciałem. O Słowie, które było życiem i światłością ludzi.

Niezwykłe jest to, że pisze to jedyny uczeń, który wtedy, gdy Jezus umierał, nie uciekł spod Krzyża. To właśnie Jan, ten, który widział z bliska godzinę ciemności, jest w stanie dostrzec pełny blask Bożego Światła. Widzi sens w tym, co, po ludzku patrząc, było zupełnie bez sensu. Dlatego może z całą mocą poświadczyć, że „Światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnie”.

4.Wydaje się, że tylko starając się usłyszeć w naszym „dzisiaj” dobrą nowinę o nawróceniu i o bliskości Boga, będziemy mogli na nowo odczytać sens Ewangelii Jezusowego dzieciństwa i otworzyć się na Światło, o którym dał świadectwo św. Jan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz